Samantha 'Sam' Louis

Zabiegane życie Samanthy we wspomnieniach Smile

Chicago, dzień przed zakończeniemi roku szkolnego. Kampus szkoły.

- Sam, to na jaki kierunek się dostałaś? - zapytała Trishia która razem z przyjaciółka opalała się na ławkach przed szkołą.
- Na ten co chciałam. - odpowiedziała i usmiechnela sie.
- No, Samantha Louis, adwokat. Niezle, nieźle...
- Nie ide na prawo, Trish.
Dziewczyna usiadła z powazna mina i zapytała:
- Jak to nie idziesz na prawo? Przeciez jestes najlepsza uczennica na roku! To zostaniesz lekarzem?
- Nie. Policjantką.
Trishia zasmiala się. Jednak Sam mówila całkiem powaznie. Marzyłóa o tym. Niechciala miec cieplej posadki w kancelarii prawniczej. Chciala przygod, adrenaliny...
- Samantha... ja wiem ze ty lubisz zabawe, ale... to twoja przyszlosc...
- I dlatego sama moge wybrac co bede robila przez nastepne 40 lat.
Dziewczyny siedzialy jeszcze chwile na ławkach. Były juz po zajeciach.
- Słyszalam ze Tom robi dzisiaj super impreze, idziemy? - zapytała Sam
Trish wiedziala ze skoro jest jakas impreza na horyzoncie to Sam pobiegnie tam potanczyc.

Trzy godziny pozniej, dom Toma.

- Sam, Trish! Wejdzcie! - powiedzial od progu Tom. - Alkohol macie na stole, żarcie w lodowce, czestujcie sie. I nie pobrudzcie dywanu...
Zasmialy sie obie. Im nie trzeba bylo tego powtarzac. Stale bywaly na imprezie.
Sam jak zwykle podrywali chlopacy. Ona byla uwodzicielska ale na zwiazek nie maila ochoty. Razem z Trish weszly na parkiet. Pozneij napily sie i znowu tanczyly... Napily sie i po jakis dwoch godzinach wyszly cichaczem na taras gdzie byl basen. Wskoczyly tam i pływaly w ciuchach. Nastepnie wyszly i poszły do kolejnego domu. Zadzwonily. Otworzyl im 60 latni mezczna
- Czy ja moge sie osuszyc? - zapytała Sam