Wioska Othersów

[cham!]
Sam bykla dzielna. Kiedy siedziala juz w klatce pwoiedziala
- Wrocilam, zajelam sie toba a ty.... - powiedziała

- Wrocilas bo wiedzialas ze bym Cie znalazl i zabil, wiec mi nie mow ze zrobilas to z toska o mnie, zrobilas to aby chronic siebie. Wciaz krzyczal.

Sam pokazała mu jezyk i usiadla.
- Nie, wrocilam bo cie lubie, a uderzylam ciebie bo... bo przyszedl tu ktos po mnie. Powiedzialam mu zeby tu po nmnie nie wracal! - krzyknela.

- Co ty powiedziałaś ktoś tutaj był, kto mów szybko!

- Nie powiem ci. - powiedziala.

- Mów!, albo pójdę tam i zabije każdą osobę która wyda mi sie podejrzana.

Samantha usiadła i milczała.
- Niezrozumiesz, nie zrozumiesz dlaczego go chronie.

- A gówno mnie to obchodzi, przyszedł gdzieś gdzie nie powinien i dostanie mu sie za to a i dzięki ze podpowiedziałaś mi ze to on bo tak bym zabijał i kobiety i mężczyzn a tak krąg podejrzeń jest coraz mniejszy, ale on pewnie mnie widział wiec jaki koleś dziwnie zareaguje na mnie na wyspie dostanie kulkę.

[

robi się nieciekawie ]

[i mnie to mowisz... on mnie uderzyl!]

(Napisz cos Sam bo ja nie wiem co napisac xD)

- Jestes idiota! Ja go kocham. Wiesz co to znaczy milosc? Chyba nie. I wiesz, co. Jak trafilam tutaj i poczulam sie zle to wierzylam w to ze jestes dobry. I nawet pogodxilam sie z tym ze bede musiala tu zostac. I stwierdzilam ze nawet ci polubie, a moze nawet pokocham, ale... Ale teraz. Teraz to wiem, ze skoro potrafiles mnie uderzyc za to ze kogos chronilam , za to ze chronilam kogos kogo kocham iwem ze nie potrafie tego uczynic... - poiwedziala.

- Nie pieprz mi tutaj o jakiś głupotach, a tego twojego amanta to ja go dorwę i będę traktował jak psa! - Biedzie robił to co mu karze a jak nie to popamięta. - A z tym że Cię uderzyłem to... ...przepraszam. Przyszło mu to z ogromnym trudem. - Nie chciałem, no ale była taka chora sytuacja. I wyszedł przed dom, na świeże powietrze. - Jak by coś, to wołaj.

Chiwetel wrócił do wioski.
-Ja pieprze...-mruknal do siebie-Wybacz-powiedział spoglądając w niebo i pokrecil głową, poszedł do siebie, wziął gorący prysznic, pozniej polozyl sie spac;)

- Jasne. Ogromny trud. - poiwedziała wsiekła. - Chcesz zabić kogoś tylko dla tego, że chciał poznać prawde? To chore. - poiwedziała i usiadła w kącie tyłem do niego.