Autor Wiadomość
nisen
PostWysłany: Nie 19:35, 11 Mar 2007   Temat postu:

Nie no,brak mi słów Very Happy Ty MASZ talent kobieeto! Very Happy
Lyn
PostWysłany: Nie 17:33, 11 Mar 2007   Temat postu:

bardzo fajne Sam:) takie no..urocze:)
super:)
Nacia
PostWysłany: Nie 14:58, 11 Mar 2007   Temat postu:

Świetne ;] Bardzo łatwo się czyta i w ogóle, SUUPEROWSKIE ;D

PS. Dziękuję za dedykację XD
Samantha
PostWysłany: Nie 14:58, 11 Mar 2007   Temat postu:

a dziekuje dziekuje Smile
Blacky
PostWysłany: Nie 14:44, 11 Mar 2007   Temat postu:

BOSKOŚĆ! Very Happy

Cała Shannon, cały Boone ;]
Świetne! xD
Samantha
PostWysłany: Nie 14:34, 11 Mar 2007   Temat postu: Rycerzyk/ ff by Samantha czyli ja :)

No wiec wklejam. Hm... zaczne od dedykacji,

Dedykuje to skromne dzielo Smile ktore dzielem nie mozna nazwac
Boonowi ktory mnie zainspirowal,
Shannon za to jaka była XD
Justynie za... e... nie wiem co XD
I wszystkim forumowicza LOST FATE!!!!
Nisen,
Blacky,
Lilien,
Allien,
Fate,
Naci,
ArAs,
no i to by bylo na tyle Smile

Jest to krótkie poniewaz wiecej mowic o tym nie trzeba Smile I jakby nie bylo to ejst cecha miniatur Smile


„Rycerzyk”


Mały Boone miał syndrom bohatera. Niespełnionego bohatera. Małą Shannon postawa przyrodniego brata najwyraźniej zaczynała nużyć. Rycerzyk i znudzona księżniczka. Chłopczyk jednak nie dawał za wygraną. Wspiął się na wysoką jabłoń, bo siostra zapragnęła jabłka, a najbardziej podobało się jej to z najwyższej gałęzi.
- Jest takie czerwone… - mówiła.
Syndrom niespełnionego bohatera dawał o sobie znać i raz, dwa Boone był na samym szczycie. Zerwał owoc, zsunął na konar, który był najniżej, i zeskoczył. Wręczył dziewczynce jabłko i uśmiechnął się dumnie. Ona natomiast z tą samą znudzoną miną obejrzała je i oddała mu, mówiąc:
- W kuchni na stole są ładniejsze.
Pewnie myślicie, że uraziło to dumę naszego rycerzyka i mały posmutniał, albo że pokazał jej język… Tak zrobiłby każdy inny chłopczyk, ale nie Boone. Dla niego te słowa były zachętą. Raz jeszcze wspiął się na drzewo i szukał owocu jeszcze ładniejszego. Po godzinie poszukiwań znalazł. Owoc doskonały. Najbardziej czerwony, jaki widział. O idealnym kształcie. Jabłko to było ukryte pomiędzy liśćmi i innymi owocami. Niestety, kiedy dotarł do Shannon, tej przeszła ochota na jabłka. Teraz chciała cukierki, a te były tylko w barku u mamy. Oboje wiedzieli, że nie wolno było tam zaglądać i niczego ruszać. Nie zdziwi was więc informacja, że chłopiec posmutniał.
- Jaką ja mam ochotę na cukierki… - marzyła dziewczyna.
A te słowa działały na chłopca jak na psa kiełbasa. Szczeniak Boone zakradł się cicho do pokoju. Włożył rękę za rząd książek i wyciągnął mały, srebrny kluczyk. Cichutko włożył go do dziurki i przekręcił w prawo. Usłyszał kliknięcie i wiedział, że barek stoi przed nim otworem. Rozejrzał się, czy nikt nie idzie, uchylił drzwiczki i zobaczył, że między butelkami dobrego alkoholu stoi patera z cukierkami. Boone jednym ruchem ręki zabrał kilka cukierków i włożył je do kieszeni. Kiedy szczęśliwy i zadowolony z rezultatu misji zamykał barek, musiał zachować się zbyt głośno, ponieważ w drzwiach pojawiła się matka.
- Ile razy mam powtarzać, że nie wolno ruszać moich rzeczy! Niedawno zabrałeś kosmetyki, a teraz cukierki? Boone, co się z tobą dzieje?
Chłopczyk pamiętał jak tydzień – dwa temu zabrał pomadki, pudry i cienie mamy, bo Shannon chciała się umalować. Nie zdziwi chyba nikogo, a przede wszystkim żadnej kobiety, że tym razem mały dostał klapsa i reprymendę. W końcu, która z nas pozwoliłaby na zabranie kosmetyków. Kiedy matka wyszła już z salonu, Boone otarł łzy i podszedł do siostry. Uśmiechnął się i spojrzał na jej, jak zwykle znudzoną, minę. Podał jej swoją małą rączką garść cukierków. Księżniczka przyjęła dar od rycerzyka, obejrzała wszystkie dokładnie po czym – oddała.
- Nie lubię „kukułek”. – rzuciła z wyższością.
Mały rycerzyk nawet nie posmutniał. Miał wyrzuty do samego siebie. Przeklął siebie w myślach i walnął kilka razy ręką w głowę. Bo przecież jak mógł zapomnieć, że ona woli „trufle”.

Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group